MAC Naked Pigment - recenzja
Do pigmentów przez długi czas podchodziłam wyjątkowo niechętnie. Nie bardzo wiedziałam, jak się tym bawić, w jaki sposób nakładać, no i ceny skutecznie mnie odstraszały. Zmiany nastąpiły, gdy dostałam odsypkę Vanilla z MAC i miałam okazję metodą prób i błędów nauczyć się obsługi tej formuły (która koniec końców okazała się całkiem łatwa). Niedługo po tym, poszłam do MACa i zrozumiałam, że do kompletu brakuje mi jeszcze jednego ich koloru - Naked.
Naked, jak sama jego nazwa sugeruje ma kolor zbliżony do odcienia skóry. Jest bardzo delikatny, świetnie sprawdza się w dziennym makijażu, czy sytuacjach w których mocniejsze kolory nie są dobrze widziane. Pigment utrzymany jest w ciepłej tonacji, posiada delikatne złote drobinki, które ślicznie się mienią i rozświetlają spojrzenie. Nie znajdziemy w nim na szczęście brokatowych drobin, nie ma dzięki temu obawy o osypywanie się świecących cząstek po całej twarzy, ani o tandetny look.
Tu roztarty, nałożony bez bazy. |
Produkt pochodzi ze stałej kolekcji MAC, pełnowymiarowe opakowanie zawiera 4,5g i kosztuje 96 zł. Ja swój kupiłam w Holandii - ma on 2,5g, kosztował 10 euro. Przyznaję, że nie wiem, czy można dostać tę pojemność w Polsce, w każdym razie za granicą znaleźć można mini wersje także innych kolorów, tj. Vanilla, Old Gold, Violet, Rose, Kitshmass. Podsumowując zdecydowanie polecam zakup tego odcienia, zwłaszcza w mniejszym opakowaniu - jest to po prostu świetna inwestycja w naturalny, świeży wygląd oka ;)
Zastanawiam się nad nim, ale nie na oko, a jako rozświetlacz.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeśli poszukujesz tylko rozświetlacza, to lepiej celować jednak w inne produkty. Ten co prawda sprawdza się w tej funkcji, ale raczej polecałabym go w przypadku wyjazdów (mamy wtedy 2w1),czy innych sytuacji, gdy nie mamy pod ręką jakiegoś fajnego prasowańca. Na co dzień zabawa pigmentem mogłaby być dość męcząca, choćby ze względu na konieczność przesypywania do jakiegoś dużo większego pudełka. No i z wydajnością pewnie nie byłoby już tak kolorowo.
UsuńWidzę, że jest to produkt wielozadaniowy :) To dobrze bo cena niska nie jest ;)
OdpowiedzUsuńNiby nie jest, ale zakładając, że nie mamy szczególnych umiejętności w zakresie rozsypywania go dookoła, to starczy na wieki (a wtedy, po przeliczeniu, cena nie wydaje się już aż tak straszna:))
UsuńJako że sobie panna Apolonia resztkę Vanilii wysypała (!) - to trzeba jej znowu odsypać :D
OdpowiedzUsuńStandardowa, większa pojemność pigmentu znosi takie wypadki absolutnie bez bólu i uszczerbku :)
UsuńTrochę mi jeszcze zostało, aczkolwiek kolejną odsypką nie pogardzę :P (resztki tamtej trzymam na czarną godzinę, gdy Vanila będzie jawił mi się jako jedyny słuszny odcień :D).
UsuńGdybyś widziała z jakim rozmachem rzuciłam otwartym pudełeczkiem, to byś zrozumiała, że nie o opakowanie tu chodziło,a raczej o ekspresję w wykonaniu :D (standardowe opakowanie pewnie bym jeszcze na dodatek roztrzaskała...)
Wydaje się warty uwagi, ale cena trochę mnie odstrasza :)
OdpowiedzUsuń