Garść dobroci styczniowych :)
Koniec miesiąca się zbliża (wreszcie!), więc pora na małe podsumowanie drobiazgów, które w moje ręce ostatnio trafiły :)Na początek, odsyłam Was do haula z Balei, który poczyniłam gdzieś w okolicach Sylwestra. Po prawie miesiącu z niektórymi z tych produktów, mam już w miarę wyrobione zdanie, recenzje pojawią się pewnie niebawem :) Fanom świeczek i wosków zapachowych polecam też ten post, w którym opisałam moje najnowsze nabytki z Yankee Candle.
Ale przejdźmy do meritum. Zakupów kosmetycznych w styczniu nie popełniłam jakiś największych (gorzej było ze wspomnianymi woskami...). Niemniej w ręce wpadło mi kilka dobroci.
(pomijam tu oczywiście wszelkie waciki, pastę do zębów, etc. bo nie widzę w opisywaniu tego typu rzeczy większego sensu).
Przede wszystkim - Zoeva. Od około pół roku mam już ich kompaktowy pędzelek do ust (Lip Contour 330), od kilku dni mam również dwa pędzle do oczu. Mój wybór padł na 235 Contour Shader oraz na 227v Soft Definer Vegan.
235 przeznaczony jest do konturowania powieki, jest genialnie ścięty, dzięki czemu świetnie nadaje się do podkreślania załamania, posiada włosie syntetyczne (taklon). 227v również jest syntetykiem, przeznaczonym do kremowych cieni, bazy oraz korektora. Kształtem dość mocno przypomina MAC 217 (gdy tylko dotrze do mnie 227 z włosia naturalnego, postaram się stworzyć porównanie tych trzech pędzli ;)).
Kolejną kosmetyczną zdobyczą zakupową są chusteczki matujące Inglot. Jest to już moje kolejne opakowanie i z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że lepszych w rękach (i na strefie T) nie miałam. Niestety, przy okazji zakupów okazało się, że zwiększona została kwota minimalna, pozwalająca na nabycie tych chusteczek w promocyjnej cenie. Cóż, jeszcze nie oszalałam, żeby wydawać 50 zł, dla oszczędności rzędu 10, stąd też przygarnęłam je w cenie regularnej - tj. za 22 zł... Trudno, a miał być nowy inglotowski róż w ramach ekstra dodatku do chusteczek ;)
Z wszelakich promocji ubraniowych raczej w tym sezonie wyprzedażowym nie skorzystałam. Nic nie wpadło mi w oko, poza jedną rzeczą, a mianowicie - kurką narciarską. W weekend jadę na szkolenie do Wisły, więc będzie jak znalazł ;)
Mimo tego, że nie miałam już od dawna okazji odwiedzić Warszawy, w moje ręce wpadły też pachnące żele do rąk z Bath&Body Works.
Island Nectar oraz Japanese Cherry Blossom mają naprawdę piękne kwiatowo-owocowe zapachy... Jeśli czytasz to teraz Joanno, to jeszcze raz pięknie dziękuję ;)
I na koniec coś szczególnego. Zastanawiałam się dość długo, czy pochwalić się na blogu, koniec końców próżność i radość wygrała :P
Od 3 stycznia nie zdejmuję tego pierścionka ani na chwilkę, no, może za wyjątkiem momentu, gdy robiłam te zdjęcia ;)
I to by było na tyle nowości ;) Następny haul już za miesiąc ;)
Piękny pierścionek ;)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńMam te bibułki matujące i uważam, że są jednymi z lepszych na rynku. O ich istnieniu dowiedziałam się na początku zeszłego roku. Nie wiem jak mogłam bez nich funkcjonować.:)
OdpowiedzUsuńJa też poznałam je jakoś rok temu :) Są świetne, tylko cena mogłaby być niższa ;)
UsuńŚliczny pierścionek! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńCzyżby zaręczynowy?
OdpowiedzUsuńCzyżby.. ;)
UsuńSuper nowości, pierścionek zaręczynowy ? :) Śliczny.
OdpowiedzUsuńDzięki, miło czytać ;)
UsuńPierścionek cudowny!
OdpowiedzUsuńZa matujące chusteczki w życiu bym tyle nie zapłaciła :D Wystarczą mi z Wibo za 7 zł :)
Wcześniej używałam tych z Wibo, raz kupiłam przy obniżce za 9 zł te inglotowskie i przepadłam... Teraz wolę zapłacić więcej, ale mieć na czarną (świecącą) godzinę przy sobie pewniaka ;)
UsuńRozumiem, zę można gratulować zaręczyn? Wszystkiego dobrego :))
OdpowiedzUsuńDziękuję (albo i nie dziękuję, co by nie zapeszyć!) ;)
Usuńśliczny ten pierścionek no po prostu cudny *.* ^^
OdpowiedzUsuńhttp://natajla96.blogspot.com/
Dzięki ;)
UsuńPrzepiękny pierścionek! *o*
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńTeż ostatnio kupiłam sobie kurtkę narciarską ;) Pierścionek świetny :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńpędzelki <3
OdpowiedzUsuńNie oddam! :D
UsuńMialam te bibulki matujace z INGLOTA i wydaja sie takie 'gumowe' w porównaniu z innymi. Bardziej elastyczną sktrukture maja. Ale zgadzam sie, ze cena wygórowana, dlatego po jednokrotnym wypróbowaniu - wlasnie w promocji - nie kupiłam ponownie.
OdpowiedzUsuńTeż mam takie wrażenie - są elastyczne, inne w strukturze niż np. Wibo. Ja tam się od nich uzależniłam i jestem w stanie im tę cenę wybaczyć, zwł. że może jedną dziennie zużyję, więc są jak dla mnie całkiem wydajne.
Usuńpierścionek przepiękny :) gratuluje :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSuper styczniowe nowości ;) produkty BBW i ich zapachy niesamowicie mnie kuszą.
OdpowiedzUsuńPierścionek śliczny, a kurta fajna ;)
Ps. Z przyjemnością obserwuję ;)
Miło mi ;) Mnie BBW bardzo kusi, ale odległość do sklepu robi swoje :/
Usuńprzed chwilą po raz pierwszy użyłam żelu antybakteryjnego z Bath&Body Works o zapachu Pumpkin Cupcake i mam ochotę odgryźć sobie dłonie :) pokochałam tę markę i chcę więcej :)
OdpowiedzUsuńZapachy mają świetne :) Ja jednak wolę te lżejsze, kwiatowe, od ciastkowych ;)
UsuńJapoński Kwiat Wiśni. Też uwielbiam. Jeśli mogę to chciałabym Ci polecić wszelakie japońskie kosmetyki m. in. KANEBO, KAMINOMOTO, HADA LABO (wszelakie toniki), kremy BB(w końcu to oni byli twórcami owego produktu, a nie rimelle i inne śmieszne firmy). Uwierz mi, nie ma porównania do Manhattanowskich etc kremów BB, a japońskich (polecam). C jeszcze... A, właśnie godne polecenia są koreańskie kosmetyki także!
OdpowiedzUsuńWierzę ;) I mam zamiar kiedyś wypróbować oryginalne BB.
UsuńCudowny pierścionek *.*
OdpowiedzUsuńA z całego miesiąca to podoba mi się kurtka ;)
Zapraszam do siebie,
http://worldofbookss.blog.pl/
Z chęcią zajrzę ;)
Usuń