Parę słów o grejpfrucie z Balea :)

Czy zdarza Wam się nakręcić na jakiś kosmetyk, poczynić jego zapasy i kochać miłością absolutną przez chwilę, a potem zrozumieć, że to jednak był zły wybór? Mi czasem się zdarza. Dziś o jednej z tego typu zakupowych wpadek, czyli o żelu do twarzy z Balea.


Grejpfrutowy żel do mycia twarzy z Balea dostępny jest w drogeriach DM, oraz w niektórych sklepach internetowych. Ja za swój, kupiony stacjonarnie, zapłaciłam 1,95 euro. Buteleczka, mieszcząca 150 ml produktu, jest całkiem przyjemna dla oka i wygodna w użyciu, w moim egzemplarzu pompka działała całkiem sprawnie.


Zapach jest (jak przystało na Balea ;)) całkiem przyjemny, jednak daleki od rzeczywistego zapachu grejpfrutów. Żel posiada w sobie małe drobinki, które jednakże zupełnie nie peelingują, raczej w dość nieokreślony sposób znikają po zetknięciu z wodą i skórą. Jest gęsty, nie szczypie w oczy.


Buteleczka starczyła mi na ponad miesiąc stosowania, dwa razy dziennie. Początkowo byłam z tego produktu bardzo zadowolona - nie spowodował u mnie żadnych podrażnień, przesuszeń, czy nagłego wysypu niedoskonałości. Wydawało mi się, że całkiem dobrze oczyszcza, spokojnie bowiem jest w stanie usunąć nawet tusz do rzęs. Po 3 tygodniach stosowania zauważyłam jednak, że coraz częściej na mojej twarzy pojawiają się nowe zaskórniki, czy drobne wypryski. Początkowo winiłam krem, ale po jego odstawieniu nic nie uległo poprawie. Ostatecznie okazało się, że to wszystko wina żelu, który jednak nie radzi sobie na tyle dobrze, na ile powinien.


Oczyszczenie twarzy jest pozorne (a przynajmniej dla mnie niewystarczająco mocne) w jego przypadku, choć trzeba mu przyznać, że przyjemnie odświeża skórę. Dobiłam dna, wspomagając się mydłem aleppo, dzięki czemu problem zaskórników odszedł w niepamięć, i stwierdziłam, że wystarczy... Zważywszy na kiepską dostępność, nie w pełni satysfakcjonujące mnie działanie oraz zawyżoną cenę w polskich sklepach internetowych, wracam chyba pokornie do mojego ulubionego żelu micelarnego z Biedronki, który od lat mnie jeszcze nie zawiódł. A tymczasem zastanawiam się, co począć z jeszcze jednym opakowaniem, które zalega u mnie w domu... (jeśli ktoś miałby ochotę z przyjemnością odsprzedam za 9 zł + koszty wysyłki :P)


Podsumowując - miała być miłość, było rozczarowanie. Jeśli macie okazję i ochotę wypróbować, to to zróbcie, niemniej pamiętajcie, że dogłębnego oczyszczenia ten żel Wam nie zapewni ;)

Unknown

Some say he’s half man half fish, others say he’s more of a seventy/thirty split. Either way he’s a fishy bastard.

47 komentarzy:

  1. Powiem szczerze, że z Balea lubię tylko żele do mycia pod prysznic oraz niektóre masełka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety zdarzyło mi się mieć taki problem jak ty. Nakupowałam, było fajnie i przestało spełniać moje oczekiwania.
    O tym żelu do twarzy nie słyszałam, ja raczej idę w stronę Lirene i Clear&Clear
    Zapraszam do siebie,
    http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam zapach grejpfruta szkoda ze ten jest daleki:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie mam dostępu do produktów tej firmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj szkoda,,,, myślałam że faktycznie zapach grejpfruta ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, tym razem zapach nie wyszedł im zbyt dobrze moim zdaniem.

      Usuń
  6. A widzisz, nie ma co się "zapasować" ;) Nie słyszałam nigdy o tym żelu, w ogóle mam kiepski dostęp do kosmetyków Balea, może dlatego większość z nich nie jest mi znana. Z dobrych zmywaczy makijażu mogę Ci polecić Iwostin Purritin Rehydrin, bardzo go lubię ;) Żel Nivea w wersji niebieskiej też jest fajny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tego Iwostinu, muszę się mu przyjrzeć :)

      Usuń
  7. Szkoda, że sobie nie poradził... Ja miałam kiedyś jakiś żel do mycia twarzy Balei i był ok, ale i tak moi ulubieńcy tej marki to bezapelacyjnie żele pod prysznic :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. W takim razie nie skuszę się.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam w ogóle produktów tej firmy, ale skoro nie oczyszcza to nie jest dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. tego akurat nie miałam, ale ogólnie lubię balea :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie kupiłabym go, bo nie cierpię tego zapachu. Z Balea miałam tylko żele pod prysznic ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy go nie miałam , szkoda ,że na dłuższą metę okazał się bublem :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Wszyscy trąbią na prawo i lewo o kosmetykach tej firmy, a też jeszcze nie miałam okazji niczego wypróbować. Ten żel chyba też by mnie nie przekonał, bo moja skóra w kontakcie w wodą zamienia się w pustynię. Płyn micelarny z biedronki rządzi :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Po Twoim poście, nie skuszę się na niego.

    OdpowiedzUsuń
  15. mi ten owoc kojarzy się z uczuleniami nie wiem dlaczego

    OdpowiedzUsuń
  16. Ludzie czasem mają jakieś niewyjaśnione obawy, moje chyba wynikają z tego, że nie lubię owocu grejpfruta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie lubię :P Niemniej jego zapach mnie przyciąga :)

      Usuń
  17. Dziwne, Balea słynie ze swej marki i jest to potwierdzone w niezliczenie dużej ilości recenzji. Szkoda. :)

    http://modadamska.waw.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, każda marka ma w swej ofercie mniejsze lub większe bubelki ;)

      Usuń
  18. może spawdzi się dla skór delikatnych i suchych skro dogłębnie nie nawilża

    OdpowiedzUsuń
  19. Szkoda, że się rozczarowałaś... Przyznam szczerze, że nic jeszcze nie miałam z tej firmy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Szkoda, że się rozczarowałaś... Przyznam szczerze, że nic jeszcze nie miałam z tej firmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie kosztował majątku, tak się pocieszam ;)

      Usuń
  21. ja sobie przywiozłam z DMu peelingujący żel truskawkowy i mam nadzieję, że spisze się lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale też taki do twarzy?

      Usuń
    2. tak, malinowy peeling :) polubiłam go :)

      Usuń
  22. szkoda ze nie ma w polsce tych produktow :)
    klaudiett.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Posiadam ten produkt i w 100% nie polecam. ;// Strasznie mi się skóra poniszczyła. ;(
    Obserwacja za obserwację? daj znać u mnie. :)
    http://way2dreamland-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli możemy sobie przybić piątkę, jeśli o zadowolenie z produktu chodzi ;)

      Usuń
  24. Nigdy nie używałam, ale jeśli mam ochotę na żel do twarzy z tym owocem to kupuję Garniera:)

    http://likeaskyskyscraper.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń