Dwa nowe maczki :)
Dookoła Sable chodziłam od dobrych kilku miesięcy. Swatchowałam, oglądałam i zawsze jakoś nie byłam pewna... Kilka razy się po niego wybierałam, raz zamiast niego chwyciłam Vex, podczas kilku innych wizyt w MACu wyszłam z niczym ;) W ostatnią niedzielę znów miałam podejście do tego odcienia, wreszcie się zdecydowałam po konsultacji z MACową wizażystką ;) I powiem tak - zdecydowanie teraz nie żałuję.
Sable to kolor-dziwak. Nie jest ani typowym brązem, ani fioletem, ma czerwone tony, a zarazem daje złotawe refleksy... Spotkałam się z określeniem, że jest to ciepła wersja Satin Taupe, i przyznać muszę, że jest coś z prawdy w tym stwierdzeniu.
Sable ma wykończenie Frost, jest dość dobrze napigmentowany i kremowy. Nie osypuje się, ładnie blenduje. Przez swoją tonację, nałożony solo na całą powiekę, może dawać wrażenie zmęczonych oczu, stąd też warto znaleźć mu jakiegoś bardziej odświeżającego kompana ;)
Sable i Woodwinked |
Sable i Naked Lunch |
Amber Lights znalazłam jakiś czas temu w dość dobrej cenie na Allegro. Przyznaję, że sama bym po niego w sklepie firmowym (i za regularną cenę) nie sięgnęła, z racji tego, że typowo złote cienie mnie raczej odstraszają. Podobnie jak i pomarańczowe tony... Niemniej, po długim przeglądaniu recenzji (btw. mam wrażenie, że w polskiej blogosferze ten odcień jest mało popularny i niedoceniony), postanowiłam zaryzykować. I co? I jest miłość.
Amber Lights to piękny miedziano-złoty cień, o wykończeniu Frost. Podbity jest pomarańczowymi tonami, które jednak dobrze współgrają nawet z bladą cerą (niemniej nie mogę się doczekać letniej opalenizny, wtedy pewnie będzie prezentował się jeszcze piękniej).
Kolor jest niezwykle napigmentowany, bez problemu możemy odcień widoczny w opakowaniu uzyskać na powiece. Jest przy tym też bardzo kremowy i błyszczący. Co dziwne, zupełnie się nie osypuje - przyznać muszę, że pod względem jakości, to chyba najlepszy cień, jaki kiedykolwiek miałam okazję używać.
Amber Lights wydaje się być mocnym kolorem, który sprawdzi się jedynie w mocniejszym makijażu. Na szczęście, należy tu podkreślić słowa "wydaje się" ;)
Amber Lights, Woodwinked i Ricepapper |
Amber Lights, Woodwinked i Ricepapper |
Na co dzień też się sprawdza, wystarczy użyć do jego naniesienia nieco bardziej puchowego pędzla (ja się posiłkuję 217, ale i inny pędzelek przeznaczony do blendowania powinien się nadawać). Póki co wypróbowałam go jedynie w kombinacji z Woodwinked (który nałożony od mniej więcej 2/3 powieki ruchomej nieco łagodzi blask AL), oraz Ricepaper w wewnętrznym kąciku. Dla niebieskich, czy zielonych oczu - prawdziwy geniusz kolorystyczny :)
Oba kolory okazały się dla mnie strzałem w 10. I tylko pogłębiły moją MAComanię...
wow cudne! a ja bym jakis fioletowy maczek chciała ahhh
OdpowiedzUsuńRównież kocham Amber Lights ;D PRZEPIĘKNY odcień!!!! ;D
OdpowiedzUsuńSable bardziej przypadł mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńTen ciemniejszy mógłby też sprawdzić się u mnie. PS. piękne oczy!
OdpowiedzUsuńAmber bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCiekawe kolorki skomponowałaś sobie do paletki:) Miedziane cienie bosko wyglądają na niebieskich oczach.:)
OdpowiedzUsuńsuper te cienie i oba mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne cienie :) Chociaż wolę matowe :)
OdpowiedzUsuńPiękne cienie, oba kolory bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńOba śliczne :)
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się ten Samble, czaiłam się na satin tope i naked lunch jednak zdecydowałam się na ich podróbki, zamienniki i bardzo żałuje. To zupełnie nie to :/
OdpowiedzUsuńMi bardzo podoba się Woodwinked. Chyba też się skuszę i po wypłacie może zajrzę na stronę Maca. Teraz staram się tego nie robić, bo po co się nakręcać ;-)
OdpowiedzUsuńja co raz bardziej myślę o tym by kupić kilka ich cieni, bo niektóre kolory są wprost magiczne! I w sumie obydwa Twoje mogłabym mieć!
OdpowiedzUsuńZbieram się za zakup palety ;D
OdpowiedzUsuńSable jakoś bardziej do mnie przemawia- nie lubię odcieni złota. W ogóle z tymi Macowi cieniami to często zastanawiam się czy to nie jest przepłacanie. W sumie te na przykład z inglota też są bardzo dobre jakościowo (i warto tu dodać że za granicą są dużo droższe niż w Polsce, ceną dorównują tam tym macowym). Obserwuję :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://realcosmetics4u.blogspot.com/
kolorki są bardzo fajne, lubię takie złote cienie, pomieszane z brązem :)
OdpowiedzUsuńAle cudowne cienie! Ten ciemniejszy bym wzięła tylko matowy :3
OdpowiedzUsuńAle i tak sa piękne!
onlydreams8.blogspot.com
Też bym się na nie chętnie skusiła :-).
OdpowiedzUsuńTo nie do końca moje kolory - za dużo w nich błysku, a ze mnie jest straszna nudziara :) Ale Tobie życzę przyjemnego malowania i samych cudownych, makijażowych połączeń :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A