Najlepszy bronzer? Kilka słów o Bahama Mama :)

16:19 , 23 Comments


Dziś chciałabym Wam pokazać kolejny, popularny kosmetyk, z którym, muszę przyznać, oswajałam się dość długo :) Mowa o Bahama Mama od TheBalm, jednym z najbardziej pożądanych bronzerów w blogosferze ;)


Zacznijmy od tego, że bronzery nie są moim "konikiem". Bahama Mama jest chyba moim pierwszym zakupem w kategorii pudrów brązujących, i kto wie - może ostatnim* ;) Kupiłam ją dość dawno temu, podczas wyjazdu do Włoch, w czasie, gdy jeszcze produkty TheBalm były dość ciężko dostępne w Polsce. Obecnie Bahamę Mamę (czy to się w ogóle odmienia?;)) dostać możemy w wielu sklepach internetowych, za cenę ok. 50-60 zł.


Opakowanie produktu utrzymane jest w stylistyce pin-up, która mi osobiście się podoba. Ma nieduże lusterko (raczej mało przydatne podczas aplikacji), wykonane jest z nad wyraz wytrzymałej tektury, która niestety lubi się przybrudzić...

Skład... i widoczne zabrudzenia, których nijak nie da się usunąć z opakowania :(

Bahama Mama, wbrew temu, co niektórzy twierdzą, nie jest utrzymana w zbyt chłodnej tonacji. Oczywiście, w porównaniu do dużo tańszych, drogeryjnych produktów (często wpadających w niezbyt ładne pomarańcze), jest "zimniejsza", ale osobiście określiłabym jej tonację jako dość neutralną, z lekką przewagą tonów chłodnych.


Dzięki temu powinna dobrze się spisać u wielu osób o różnych typach urody. Co ważne nie ma żadnych, nawet najmniejszych drobin - idealnie więc nadaje się do konturowania twarzy i imitowania naturalnego cienia ;)

Swatch na dłoni może być przerażający, na szczęście Bahama Mama ładnie się rozciera ;)

Mój egzemplarz naprawdę długo leżał zapomniany, zanim zaczęłam go regularnie używać. Bałam się plam i nienaturalnych cieni - po kilku próbach wiem już, że naprawdę nie było czego ;) Bahama Mama jest dobrze napigmentowana, jednak nie należy do produktów zbyt mocnych - kolor da się bez trudu stopniować. Nie tworzy plam, a jeśli zapomnimy o otrzepaniu pędzelka z nadmiaru produktu, to jesteśmy w stanie uratować makijaż, dzięki temu, że ten bronzer świetnie się rozciera.


Bahama Mama jest kosmetykiem trwałym, raz zaaplikowana długo trzyma się skóry, nie znika w ciągu dnia z twarzy. Jest wydajna, i biorąc pod uwagę tę cechę, oraz jej idealnie wyważony kolor, jej cena wydaje mi się jak najbardziej adekwatna do jakości.Osobiście polecam, zwłaszcza jeśli nie macie zbyt dużego doświadczenia z pudrami brązującymi (jak ja), a chcecie szybko i przyjemnie się do nich przekonać :)


*ok, może nie będzie ostatnim... w końcu jeszcze marzy mi się MAC Harmony, ale to dopiero za jakiś czas... ;)

Unknown

Some say he’s half man half fish, others say he’s more of a seventy/thirty split. Either way he’s a fishy bastard.

23 komentarze:

  1. Może kiedyś u mnie zagości, ale póki co nie zależy mi na niej tak bardzo, to dlatego, że jestem baaaardzo blada i bronzery źle u mnie wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz raję, nie jest aż tak zimny jak się o nim pisze, ale mnie to nie przeszkadza. To mój ulubiony brązer. To przybrudzone opakowanie raz na jakiś czas czyszczę płatkiem kosmetycznym nasączonym płynem micelarnym:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Chodzą za mną już jakiś czas :) cena niestety jest nieco wygórowana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja używam tyko delikatnie różu z Wibo, który kupiłam na promocji w Rossmannie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie nieźle się prezentuje i jest polecany przez dużo youtuberek, tylko ta cena jakaś niezachęcająca.
    http://taylorstay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo, mam wlasnie na niego mega ochote! Tylko musze najpierw wykonczyc NARSowy bronzer, bo staram sie miec jeden bronzer otwarty na raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. wygląda świetnie :D i ta nazwa i opakowanie ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Czaję się na niego od dłuższego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bahama Mama kiedyś będzie moja :) ale na razie mam 5 innych bronzerów do wykorzystania :P

    OdpowiedzUsuń
  10. opakowanie naprawdę przepiękne :) z wysokiej półki zaczęłaś, fajnie że się sprawdził :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chodzi za mną i chodzi... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. myślę, że na pewno pojawi się on w mojej kosmetyczce :)
    blog: optymistka. ♡<- zobacz

    OdpowiedzUsuń
  13. W moim wypadku bronzery się nie sprawdzają, ale kupiłabym dla samego opakowania :D

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  14. Już dużo o nim czytałam jednak rzadko używam bronzera a jeśli już - mam swój ulubiony bronzer z KOBO :)
    Ale może kiedyś... kto wie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Już dużo o nim czytałam jednak rzadko używam bronzera a jeśli już - mam swój ulubiony bronzer z KOBO :)
    Ale może kiedyś... kto wie ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wolę jak moja skóra jest jaśniejsza więc raczej od bronzerów stronię :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wahałam się nad zakupem, ale w koncu zrezygnowałam, bo przerazily mnie swatche i ten mocny, ciemny kolor. Zdecydowałam sie na Revlon :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja obecnie ciągle korzystam z pudru brązującego Laguna z NARS, ma rewelacyjny kolor i niesamowicie łatwo się go aplikuje. Daje bardzo ładne wykończenie i utrzymuje się na buzi cały dzień. Mój ulubieniec ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. wszyscy go tak chwalą i chwalą.. :D wkońcu też się skuszę

    OdpowiedzUsuń
  20. No to muszę ten bronzer dopisać do mojej listy zakupoholika ;D
    Już długo na niego poluję;)

    OdpowiedzUsuń