5 kosmetycznych rzeczy, których wcale nie chcę mieć
Wczoraj wieczorem trafiłam po raz kolejny na fajny i ciekawy tag, dość odmienny od różnego typu wish-list, które zazwyczaj możemy znaleźć na blogach urodowych, czy modowych ;) Nie przedłużając, zapraszam na...TAG: 5 kosmetycznych rzeczy, których wcale nie chcę mieć
1. Paleta cieni NO NAME (albo jakiś mało znany "name" :P) na 50, 100 i więcej kolorów. Podejrzewam, że cienie tego typu w większości nie zostałyby nigdy przeze mnie użyte, a dodatkowo mocno rozczarowały jakością. Raczej nie potrzebuję 20 odcieni błękitu, czy żółci, no i chyba na tyle wciągnęłam się we własnoręcznie komponowane palet, że odwrotu od samodzielnego wybierania już nie ma. Co więcej, nie pociągają mnie zbytnio nawet gotowe paletki znanych marek, choć tu - przyznaję - nie pogardziłabym, gdybym jakąś dostała np. w prezencie ;)
2. Mocne, czerwone, fuksjowe szminki. Mam może ze dwie pomadki w takich kolorach i z domu w nich nie wychodzę, bo zwyczajnie źle się czuję z tak podkreślonymi ustami. U kogoś mogę podziwiać dany odcień, ale sama na usta już go nie nałożę, więc po co mi go posiadać...? O szalonych szminkach, w stylu MAC Heroine, nie muszę chyba już nawet wspominać ;)
3. Pianki, pasty, żele do włosów. Możliwe, że nie umiem się nimi posługiwać, niemniej zdecydowanie nie podobają mi się efekty, jakie dają, dodatkowo też nie mam żadnej ochoty na eksperymenty w tym zakresie. Po prostu dla mnie tego typu produkty mogły by nie istnieć. Btw. produkty matujące do włosów to moim zdaniem już totalna abstrakcja, po licho to komuś? Jedyne ich zastosowanie mogę sobie wyobrazić przy mocno wystylizowanych sesjach zdjęciowych, ale one raczej nie przypadają nam wszystkim w udziale na co dzień...
4. Elektryczne szczoteczki do mycia twarzy. Swego czasu, przyznaję, szalenie napaliłam się na Clairsonic. Na szczęście najpierw postanowiłam wypróbować jakąś tanią szczoteczkę z Biedronki bodajże... I co? I po może tygodniu, znudziło mi się na tyle, że nazwa owego urządzenia została zmieniona na "miziadełko" przez mojego Chrześniaka, który z radością pucuje nią np. ranty w drzwiach. Obawiam się, że droższe modele mogłyby skończyć podobnie...
5. Lakiery termiczne, brokatowe, z pyłkiem, z piaskiem, perłowe, metaliczne, matowe etc. W gruncie rzeczy, jestem nudna i lubię tylko kremowe wykończenia ;)
Ciekawa jestem, co pojawiłoby się na Waszej liście z takimi "anty-chciejstwami" ;)
Z paletką mam tak jak ty, niby szkoda kasy, ale jakbym dostała to bym się cieszyła :)
OdpowiedzUsuńNa paletkę też bym się nie skusiła. Chociaż mocne usta w szalonych kolorach lubię :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Nie znam nawet tych kosmetyków :) ja na pianki i żele do włosów też nigdy nie postawię :)
OdpowiedzUsuńChciałabym taką paletkę. Ekstra.
OdpowiedzUsuńJa sama nie wiem czego bym nie chciała :D Wszystko mogłabym przygarnąć, haha. Co do past do włosów, ja też nie używam, ale ta, którą dodałaś na zdjęciu pachnie cudownie. Mój chłopak ją ma i po prostu czuć całymi dniami!
OdpowiedzUsuńHa ha. Swieta racja:). Najlepsze sa te paletki. Jakosc zapewne powala;)
OdpowiedzUsuńMoja anty lista wyglądałaby podobnie jak Twoja :)
OdpowiedzUsuńNo może z wyjątkiem szczotki do mycia buzi,bo z ciekawości bym wypróbowała.
:) Nie przekonuje mnie szczoteczka do twarzy, jakoś nigdy nie czułam potrzeby. Nie czuję też mięty do palet, w szczególności takich dużych, wiem że wychodzi taniej że są ładne, estetyczne ale jakoś nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńJa bez pianki nie umiem się uczesać w dzień powszedni. Żel też częstym elementem. Ja dość ostro cięte, graficzne fryzury lubię i inaczej mi się to nie trzyma :)
OdpowiedzUsuńClairsonic wywietrzał mi z głowy pod wpływem Caroline Hirons.
Chińskie palety i lakiery brokatowe/termiczne/z migrującym pyłkiem itp/naklejki na paznokcie tez odpuszczam.
Ale metaliczne wykończenie mi się podoba.
Mocny kolor na ustach lubię.
Od siebie bym dodała:
sztuczne rzęsy: nie umiem, nie lubię, raz miałam i cały czas nie mogłam się pozbyć uczucia przyklejonego ciężarku do powieki.
Kurde a ja wręcz przeciwnie jeśli chodzi o usta - kocham mocny kolor !
OdpowiedzUsuńTeż nie chce takiej kolorowej paletki, ale kocham mocne kolory na ustach :D Bardzo fajny tag :D
OdpowiedzUsuńZ paletką i pomadkami się zgadzam. Też umieściłabym je na takiej liście :)
OdpowiedzUsuńTakich kolorów na swoich ustach też nie lubię, chociaż u kogoś szalenie mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńKiedyś dostałam od ukochanego taką paletę i była to pierwsza taka z cieniami, na której uczyłam się malować i przydała się :) Teraz mam już swój zbiór cieni, które dobieram sama. Co do lakierów to mam to samo, jestem nudna i wolę zwyczajne kremowe jednokolorowe, piasków nie znoszę :)
OdpowiedzUsuńLakiery wyglądają świetnie :-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie też nie chciałabym mieć takiej ogromnej palety, dokładnie z tego samego powodu, nie kręci mnie też kupowanie sztucznych rzęs z chińskich stron (choć niektóre wyglądają okej) :D a tak poza tym to nie wiem, czego bym jeszcze NIE CHCIAŁA :D
OdpowiedzUsuń4 też mnie nie kręci, za to termiczne lakiery i szminki fioletowo czerwony kuszą bardzooo ;) Podoba mi się ten TAG i chyba sama taki zrobię ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie co do produktow do wlosow i szminek, natomiast clarisonic bardzo mi pomogl, wiec nie zaluje zakupu. Teraz uzywam go dwa razy w tygodniu. Dobrze radzi sobie z usuwaniem peelingow gruboziarnistych albo chemicznych.
OdpowiedzUsuńPaleta o której mówisz była moją pierwszą w życiu paletą cieni jak zaczynałam przygodę z makijażem i byłam kompletnie zielona :D nie dałam za nią dużo pieniędzy ale pigmentacja była naprawdę dobra! :) Ale masz rację... człowiek nie jest w stanie użyć wszystkich odcieni i większość się marnuje :(
OdpowiedzUsuńPierwsze trzy rzeczy i dla mnie są nieprzydatne. Paletka nie ważne, czy dobrej firmy czy nie, na pewno nie zużyłabym cieni, a szkoda. Żelami do włosów posługiwać się nie umiem, a czerwoną szminkę mam i... nie potrafię się jakoś do niej przyzwyczaić. W sobotę planuję zrobić podejście do niego, na wesele. Myślę, że do czarnej sukienki może będzie pasować :))
OdpowiedzUsuńAhhh, co do lakierów - średnio lubię brokatowe, inne mogą być ;)
UsuńTa lista idealnie pokrywa się z moją! :) A co najlepsze argumentacja również - nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ciebie w ogóle mnie nie interesują te rzeczy :) Jestem kosmetyczną minimalistką, zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno też nie chciałabym numerku 1 i 4. Nie wiem po co byłoby mi tyle cieni, a jak wyobrażę sobie, że jeżdżę po twarzy taką szczoteczką to aż się wzdrygam. Mam jakąś fobię, że mi rozniesie po całej twarzy syfki z czoła :x A co do tych szminek.. Chciałabym ale się boję! Ech jakaś dziwna jestem :)
OdpowiedzUsuńEstera z siostramimbli.blogspot.com