Bubelek za 130 zł, czyli mała recenzja kremu Clarins
Od razu zaznaczę, że istnieje możliwość, iż produkt ten przy dłuższym stosowaniu przynosi naszej skórze wymierne korzyści. Tego nie wiem, bo miałam okazję wypróbować tylko dwie dość duże miniaturki. Skupię się więc raczej na kolorach i na tym, jak sprawdza się ten produkt w codziennym makijażu.
Clarins, HydraQuench, Tinted Moisturizer to krem koloryzujący, dostępny w 6 odcieniach. Posiada on filtr SPF 15, w wersji pełnowymiarowej kosztuje ok. 130 zł za 50ml.
Do testów otrzymałam dwa kolory: 01 Sand oraz 04 Blond, które na swatchach (jak i na żywo zresztą) prezentują się dość przerażająco - są ciemne i pomarańczowe. Rozprowadzone na skórze zatracają jednak prawie cały swój pigment, stają się słabo widoczne, choć i tak są w stanie odcinać się na linii żuchwy, czy w okolicach brwi... Jak to możliwe, naprawdę nie wiem.
Jak łatwo się domyślić kremy te, same w sobie, nic nie maskują, czy nie tuszują. Nie mam zbyt wielkich problemów z cerą, a i tak produkt ten nie dał sobie rady z małymi przebarwieniami, czy drobnymi naczynkami w okolicach nosa. Krem pozostawia na twarzy dość mokry efekt, który mi osobiście nie przypadł do gustu, wygląd skóry jest gorszy, niż gdybym nie nałożyła na nią zupełnie nic. Tinted Moisturizer nie utrwalony pudrem, szybko się ściera, czy raczej spływa z twarzy, więc zdecydowanie nie jest to długotrwały kosmetyk. Co więcej, używany pod podkład sprawia, że ten szybciej się mi waży/znika ze skóry, nie może być więc w żadnym wypadku uznany za dobry krem bazowy...
Przyznaję, że cieszę się, iż przetestowałam ten produkt, bo zwyczajnie tym sposobem zabezpieczyłam się przed wyrzuceniem w błoto niemałych pieniędzy. Możliwe, że jako krem pielęgnacyjny Tinted Moisturizer sprawdza się dobrze, ale raczej nie jest to jedyna cecha jaką powinien wyróżniać się przyzwoity krem koloryzujący... Ciekawa jestem, czy znacie ten kosmetyk, a jeśli tak, to jaka jest Wasza opinia na jego temat :)
Nie znam go,ale skoro przy Twojej cerze kompletnie się nie sprawdził to na mojej tym bardziej :/
OdpowiedzUsuńRyzykować za taką kwotę nie mam zamiaru ;)
Nie miałam, ale jak prawie nie kryje to nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńNie miałam ale generalnie uwielbiam recenzje bubelkow;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie kryje. Nie będę polecać.
OdpowiedzUsuńWow... Dobrze wiedzieć. Kosmetyk na pewno nie dla mnie. Potrzebuję dość mocnego krycia :(
OdpowiedzUsuńNie testowałam, ale cena już mnie przeraża :o
OdpowiedzUsuńhttp://nikolaobecna.blogspot.com/
Tyle kasy za takie coś? :D. Dobrze, że nigdy go nie spotkałam :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego kosmetyku, ale po Twojej recenzji nie będę nawet testować w perfumerii:/
OdpowiedzUsuńNie znam, ale te kolory są okropne ;o
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie przepadam za kosmetykami tej marki ;/
OdpowiedzUsuńmnie to cena troche zniecheca
OdpowiedzUsuńale pewnie jest bardzo dobry :)
Nie znam, ale po Twoim opisie wiem, że nigdy nie poznam :) Dobrze, że to tylko próbki, bo wydać 130 zł na taki efekt - to dopiero byłoby słabe! ;)
OdpowiedzUsuńfu kolory starszne
OdpowiedzUsuńMokry efekt? nie, to nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze kolory te są ciemnych kolorów skóry więc ludzie z góry nie mają po co pisać że kolory są straszne. Gdy miałam dość mocną opaleniznę stosowałam ten Twój bubel i ja byłam zadowolona.
OdpowiedzUsuńUżywam wielu produktórw CLARINS'a i jakoś ja nie mogę narzekać.
Tylko, że te dwa są w gruncie rzeczy najjaśniejsze z całej gamy tego produktu... A dopisku "dla mulatek" jakoś nie ma, więc powinno i dla bladolicych coś się znaleźć. Mam podkład Clarins i jest świetny, ale te kremy w moim odczuciu są bublami, zwłaszcza zważywszy na cenę.
Usuń