Z Palette, czyli zdecydowany, kosmetyczny hit :)

Na słynne Z Palette miałam ochotę od dawna. Jakiś czas temu "przyfrunęła" do mnie pierwsza, obecnie mam już... trzy.


Z Palette znają chyba wszyscy, którym zdarzyło się kiedyś oglądać amerykańskie kanały urodowe na youtube. Są to palety magnetyczne, pozwalające na dowolne komponowanie ich zawartości. Posiadają one okienko wykonane ze sztywnego i grubego plastiku, pozwalające nam szybko zorientować się co do zawartości. Wieczko możemy odgiąć do tyłu w sposób, pozwalający na znaczne zaoszczędzenie miejsca w sytuacji, gdy malując sie mamy w zwyczaju kładzenie paletki np. na stoliku ;) Z Palette przychodzi do nas z zestawem magnesów, które z łatwością możemy przykleić do zdepotowanego wkładu cienia, różu etc., a także z krótką obrazkową instrukcją.


Rzecz, która w Z-Palette mnie najbardziej zaskoczyła, to jej lekkość, zwłaszcza jeśli porównam ją do palet MAC, czy Inglot. W stosunku do nich, "zetki" nieco łatwiej się czyści, plus mają też zdecydowanie lepszy magnes, który jednak nie dokońca chce współpracować z cieniami MAC (trzyma je, ale jednak mam wrażenie, że dużo słabiej niż wkłady z Makeup Geek, czy KIKO).

Obecnie mam trzy "zetki", jedną czarną w wersji "large", którą postanowiłam przeznaczyć na zdepotowane cienie KIKO, jedną różową (również "large"), którą po powrocie do Polski wypełnię różami MAC (a tym samym uzbieram na kolejną szminkę w ramach back to mac  :P ) i jedną małą, zakupioną w celu zabierania jej na krótsze wyjazdy, czy też do pracy.


Jeśli chodzi o pojemność dużej Z Palette, to zmieści ona w sobie 28 cieni wielkości MAC, lub 14 wielkości KIKO (ilość kwadratowych wkładów Inglota sprawdzę niebawem i podam w tym miejscu) lub 8 róży wielkości MAC/MUG.

W małej mieszczą się 2 róże, 9 cieni, lub taki oto miks... Róż, pięć cieni (w tym jeden do brwi) i jeden mini wkład ze szminką - moim zdaniem to idealne rozwiazanie na wyjazd :)


Oczywiście, pisząc to wszystko mam świadomość, że Z-Palette ma jedną, dużą wadę - cenę. Początkowo złapałam się za głowę widząc, ile potrafi ona kosztować choćby w Minti Shop, na szczęście jednak odkryłam, że Z-Palette jest dostępna też na BeautyBay. Na przesyłkę z tego sklepu co prawda musimy chwilę poczekać (ok. tydzień w przypadku bezpłatnej wysyłki), niemniej oszczędność jest spora - mała paleta w tym sklepie kosztuje 8,60 euro (w polskich sklepach  internetowych ok. 60 zł), duża - 15,40 euro (zamiast ok. 90 zł).

Ogólnie, Z-Palette naprawdę przypadły mi do gustu i czuję, że po powrocie do domu zdepotuję i włożę do nich wszystko, co tylko zdołam ;)


PS Poza samymi paletami, warto zwrócić uwagę na puste wkłady oferowane przez tę firmę. Ja zaopatrzyłam się w 20 mini wkładów, do których bardzo łatwo przenieć szminki - wystarczy odrobinę odciąć/wyskrobać resztkę z opakowania, włożyć do pojemniczka i ... wstawić do piekarnika. Po chwili całość pięknie się roztopi, a my po wyjęciu i wystudzeniu możemy włożyć takie maleństwo do paletki magnetycznej i oszczędzając dużo miejsca, zawsze mieć ze sobą nasze ulubione kolory pomadek ;)

Unknown

Some say he’s half man half fish, others say he’s more of a seventy/thirty split. Either way he’s a fishy bastard.

10 komentarzy:

  1. nie mam ale tez mnie kusza :D magnetyczna, jedyna jaka mam to z inglota:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie oglądam się za paletą magnetyczną, ale cena tych, choć z pewnością są jej warte, jest jednak za wysoka :<

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie drogie te paletki ;) Siostra kiedyś zrobiła mi taką paletkę DIY - użyła palety najtańszych cieni zakupionych na allegro (cienie usunęła), obkleiła ją okleiną i nakleiła matę magnetyczną :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym mieć te paletki na wkłady cieni, ale szminki wole jednak trzymać w oryginalnych opakowaniach, szczególnie jeśli są z naprawdę dobrej firmy w ładnym opakowaniu, niż wyskrobywać je i trzymać w paletce ;D ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja pierwszy raz słyszę o tej marce :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Porządne kosmetyki, dobre firma.

    OdpowiedzUsuń