Bubelek. Olejek do twarzy Ziaja Gdanskin

Odkąd w sklepach pojawiła się nowa seria Ziaja Gdanskin, miałam ochotę wypróbować któryś z produktów w niej się znajdujących. Mój wybór padł na algowy olejek do mycia twarzy, o którym niestety nie mogę powiedzieć zbyt wiele dobrego.


Ziaja, GdanSkin, Nawilżający algowy olejek do mycia twarzy to produkt łatwo dostępny i dość drogi, jeśli weźmiemy pod uwagę inne produkty tej marki, bo kosztujący ok. 13-15 zł za 140 ml. Ma on dość charakterystyczne w kształcie i stylistyce przezroczyste opakowanie oraz dobrze działającą pompkę. Zapach w przypadku tego produktu jest niewyczuwalny.


Olejek Ziaja ma bardzo wodnistą konsystencję, a co z tym się wiąże - bardzo kiepską wydajność. Dosłownie przelatuje przez palce, w kontakcie z wodą zmienia się w lekko kremową emulsję. Niemiłosiernie szczypie, gdy dostanie się do oczu, co sprawia, że zupełnie nie nadaję się do demakijażu. Zresztą, ze zmywaniem makijażu, nawet niewodoodpornego radzi sobie średnio; skórę trzeba doczyścić innymi kosmetykami.


Po użyciu omawianego olejku skóra jest całkiem przyjemna, lekko nawilżona, miła w dotyku. Niestety... przy regularnym stosowaniu, dokładniej po jakiś dwóch tygodniach, zauważyłam, że jej stan się znacząco pogorszył, pojawiły się na mojej twarzy drobne krostki i zaskórniki - te ostatnie, w miejscach, w których do tej pory nie miałam takich problemów zupełnie, tj. na policzkach czy żuchwie.


Podsumowując, muszę użyć po prostu jednego słowa - porażka. Zdecydowanie go nie mogę polecić, dodatkowo zastanawiam się, co zrobić z połową opakowania, jaka mi pozostała... Najpewniej skończy on po prostu w koszu, bo dawno już nie miałam do czynienia z kosmetykiem, który tak negatywnie wpłynąłby na moją skórę. Innymi słowy - miało być pięknie, a wyszło, jak zwykle, albo nawet jeszcze gorzej ;)

Unknown

Some say he’s half man half fish, others say he’s more of a seventy/thirty split. Either way he’s a fishy bastard.

0 komentarze: