Makeup Revolution, Iconic2 - recenzja i swatche
Jakiś czas temu pokazywałam na blogu słynną już Iconic3, którą wraz (z jeszcze słynniejszym) pierwowzorem opisałam w TYM poście. Dziś pora na kolejną paletkę Makeup Revolution, czyli Iconic2.Iconic2 jest odpowiednikiem Naked2 z Urban Decay, której niestety nie posiadam, nie jestem więc w stanie porównać szczegółowo obu tych produktów. Bez problemu można ednak stwierdzić, że podobnie jak w oryginale, mamy tu 12 cieni utrzymanych w dość "nudnej" tonacji. Występują tu trzy maty (cielisty, brązowy i czarny), reszta plasuję się w zależności od odcienia na pograniczu satyny i perły. Kolory wydają się mocno neutralne, ja jednak niestety w nich zupełnie się nie odnajduję - pod względem kolorystycznym Iconic3 zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu.
Jeśli chodzi o jakość, to nie jest ona zła, ale też daleko tej paletce do produktów wysokopółkowych, czy chociażby do Inglota. Przyznaję, że po przygodzie z Iconic3, pokładałam w "dwójce" duże nadzieje i szczerze się rozczarowałam. Cienie dość szybko znikają z powieki (niezależnie, czy położę je na gołą skórę, na Paintpota, czy na bazę z Urban Decay), tak więc po 8 godzinach w pracy zastanawiam się, czy ja je w ogóle nakładałam...?
Na szczęście paleta ta nie jest zbyt droga (ok. 20 zł w sklepach internetowych), więc nie rozpaczam szczególnie nad tym zakupem. Niemniej nie polecam i przyznaję, że najprawdopodobniej w tej sytuacji nie skuszę się na Iconic1, na którą początkowo też miałam dużą ochotę...
Nie znam tej paletki, kolorki prezentują się ładnie :) Szkoda, że nie sprawdziła się.
OdpowiedzUsuńSzkoda, oj szkoda, bo naprawdę miałam nadzieję, że okaże się prawdziwym cudeńkiem ;)
UsuńKurczak, kolory prezentują się fajnie. Ale jeśli nie trzymają się powieki, to rzeczywiście szkoda na nie pieniędzy.
OdpowiedzUsuń