Zrób Sobie Krem, Korund - recenzja

Nigdy nie miałam potrzeby bycia małym chemikiem - często czytałam co prawda o różnych miksturach zamiawianych przez dziewczyny na Biochemii Urody, czy na ZSK, jednak byłam przekonana, że to nie dla mnie. Aż w końcu przełamałam się i kupiłam kilka półproduktów, wśród których znalazł się mój aktualny ulubieniec - korund.


Korund nadaje się świetnie do peelingu zarówno ciała, jak i twarzy (choć tu trzeba uważać, zwł. jeśli mamy bardzo wrażliwą cerę), skutecznie złuszcza martwy naskórek, świetnie rozprawia się ze wszystkimi suchymi skórkami. Stosowany systematycznie daje efekt w postaci wyrównania kolorytu cery, po pojedynczym zabiegu pozostawia wyraźnie wygładzoną i oczyszczoną skórę. Co istotne, korund nie ma zapachu, nie musimy też się obawiać z jego strony żadnych reakcji alergicznych.


 Produkt jest niezwykle wydajny i tani. Pozwala na różnorakie eksperymenty - możemy go dodawać do żeli, glinek, stosować samodzielnie, czy w połączeniu z wybranymi olejami, lub kwasem hialuronowym. Korundem możemy stunningować kiepski peeling drogeryjny, albo dodać go do peelingu enzymatycznego, stwarzając cudowne 2w1.  Podsumowując - jest to produkt, który zdecydowanie polecam!

Unknown

Some say he’s half man half fish, others say he’s more of a seventy/thirty split. Either way he’s a fishy bastard.

0 komentarze: