Azjatyckie BB kremy - pierwsze wrażenia i porównanie kolorów :)


W ciągu ostatniego miesiąca miałam okazję przetestować kilka kremów BB, z dwóch firm - Skin79 oraz Precious Mineral. Na początku stwierdzę jedno - chyba nie prędko wrócę do normalnych podkładów. Dlaczego? Już tłumaczę ;)


Zacznijmy może jednak od rzeczy dość istotnych, to jest cen i dostępności. Z tą ostatnią niestety nie jest zbyt łatwo, mówiąc wprost trzeba się naszukać w internecie. Ja swoje próbki zamówiłam po prostu na allegro, po przeglądzie kilku sprzedawców i komentarzy ich dotyczących. Ceny pełnowymiarowych produktów, to w przypadku Skin79 ok. 100 zł za 40 gram, Etude House Precious Mineral ok. 70-80 zł za 60 gram. Próbki kosztowały odpowiednio 3,50 oraz 4,99 zł za zestaw ;)


Jeśli chodzi o kolorystykę Precious Mineral, to zdecydowanie najjaśniejsze są kremy Blooming Fit, najciemniejsze znów Cotton Fit. Równocześnie Blooming Fit mają najsłabsze krycie, a Cotton Fit największe, stąd i jedne i drugie wypadają na twarzy dość dobrze, przy względnie jasnej karnacji nie dając trupio-białego efektu. Generalnie odcienie oznaczone N02 wpadają w chłodną, różową tonację; W13 są bardziej żółte, ciemniejsze i cieplejsze. Przy rozważnej aplikacji i cienkiej warstwie pudru wykańczającego, efekt jest dobry i wszystkie w miarę ładnie stapiają się z moją karnacją.


Kremy Skin79, na swatchach dają wrażenie dość przerażające - co tu dużo mówić, w porównaniu do Precious Mineral, są ciemniejsze i jakby... sine. Pamiętam, że przy pierwszej aplikacji byłam przerażona, miałam bowiem wrażenie, że zaraz oto wystąpię z lekko fioletowawym make-upem, niemniej po chwili wszystko ładnie się dopasowało do skóry i po fiolecie pozostało samo wspomnienie. Cud makijażowy po prostu :)


Rzecz, która ujęła mnie najbardziej w przetestowanych kremach, to ich trwałość - najsłabszy z nich trzymał się u mnie około 5 godzin. Mój faworyt, czyli Skin79 Vip Gold, wytrzymuje u mnie praktycznie cały dzień, wymaga jedynie lekkiego zmatowienia bibułką po ok. 4 godzinach. Żaden z nich się u mnie nie warzył (przynajmniej zastosowany poprawnie, o czym za chwilę napiszę), żaden nie ciemniał (choć tu bym pewnie nie płakała ;)), czy nie schodził w nieestetyczny sposób.


W przypadku produktów Precious Mineral, najbardziej chyba przypadła mi do gustu wersja rozświetlająca (czyli Blooming Fit), dająca najbardziej subtelny efekt i pozbawiona - na szczęście - brokatowych drobin, jakie często znaleźć można w rozświetlających podkładach. Jeśli chodzi o Skin79, oba porównywalnie się u mnie prezentowały, jednak to Vip Gold zdobył moje serce, gdyż zwyczajnie najdłużej się trzymał. Warto może dodać, że Hot Pink dawał nieco bardziej matowe wykończenie. Nie skłamię twierdząc, że każdy z testowanych kremów dawał fajne rezultaty i okazał się lepszy od większości podkładów, jakie znam.


Na koniec jeszcze kilka słów o samym nakładaniu kremów BB. Nie będę oryginalna, gdy stwierdzę, że należy dawkować je bardzo oszczędnie (inaczej odpadająca maska gwarantowana ;)) i wklepywać w skórę. Przekonałam się przy okazji testów, że najlepsze efekty osiągniemy, gdy po aplikacji BB odczekamy przynajmniej 15 minut z zastosowaniem pudru, czy innego produktu wykańczającego (u mnie jest to Skinfinish Natural z MAC). Po dłuższej chwili krem lepiej wiąże się ze skórą i zdecydowanie przedłuża się jego trwałość. Plusem BB kremów, których używałam, jest to, że dobrze wyglądają nawet solo, spokojnie więc możemy zaaplikować BB i jechać do pracy/na uczelnię i tam dopiero na szybko zmatowić strefę T (przyznaję, ja tak właśnie robię...). Jeśli chodzi o minusy przetestowanych kremów, to na myśl przychodzi mi (poza dostępnością i kolorami, które osobom z ciemniejszą skórą do gustu raczej nie przypadną) trudność ich zmywania. Sama do łask przywróciłam dość uproszczoną wersję OCM (dwukrotnie nakładam na twarz olejek i ścieram jednorazową bawełnianą chusteczką, potem całość domywam mydłem aleppo), która w tej sytuacji dość dobrze się sprawdza. Do plusów muszę zaliczyć znaczne poprawienie się skóry - miesiąc z samymi BB kremami oraz OCM zdziałał cuda, m.in. mniej przetłuszcza się moja strefa T, poza tym mam wrażenie, że lepiej wyglądają okolice skrzydełek nosa, które kiedyś dość nierozważnie poparzyłam sobie kwasem migdałowym (dokładniej rzecz ujmując - zmniejszyło się czerwonawe przebarwienie w tym obszarze).

Na chwilę obecną wiem jedno - warto podjąć wyzwanie i przetestować na sobie oryginalne BB kremy, pozostaje mi teraz tylko żałować, że zrobiłam to tak późno ;)

Macie jakieś doświadczenia z azjatyckimi BB, lub innymi produktami firm takich jak Skin79, czy Etude House? Z chęcią przeczytam, na które produkty warto jeszcze zwrócić uwagę :)

Unknown

Some say he’s half man half fish, others say he’s more of a seventy/thirty split. Either way he’s a fishy bastard.

23 komentarze:

  1. Na mojej skórze te próbki nie wyszły korzystnie. Wygląda tragicznie, blado i do tego przesusza i wałkuje się, ale to też zależy od skóry. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, gdyby każda na wszystko tak samo reagowała, to by były dwa podkłady na krzyż, a każdy by był zadowolony ;)

      Pytanie tylko, czy nie nakładałaś zbyt dużo? U mnie wałkowanie i efekt białej skóry pojawiały się, gdy przesadziłam z ilością.

      Usuń
  2. Lubię azjatyckie BB, zwłaszcza za to, że się u mnie nie warzą jak większość standardowych podkładów, ale lubią mi niestety podrażniać oczy. Niemniej latem stawiam właśnie na nie, bo się fajnie sprawdzają i mają zazwyczaj wysoki filtr :) Miałam Misshę, ale nie mogłam dobrać odcienia, musiałam sprzedać i teraz mam Holika Holika i lepiej kolorystyka mi pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolorki widzę dosyć jaśniutkie, ja mam krem bb z mishy i bardzo go lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja miałam głównie kremy Skin79, świetnie się u mnie spisywały. Poza tym skinfood red beam - również rewelacja, i lioele dollish veil vita, le na jego temat na razie mało mogę powiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyglądają fajnie, ale cena troszkę nie zadowala ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. miałam okazję stosować kilka, ale jakoś ta ich kolorystyka nie do końca mi odpowiada ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie testowałam próbek, ale zbieram się do zakupu pełnowymiarowego opakowania hot pink ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja uzywam BB cream z Gr.G, taki srebrny z zoltymi akcentami. Calkiem niezle sie prezentuje i niewiele go potrzeba. Wczesniej mialam bezimienny z Japonii i trzymal sie ponad 6 godzn.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim obecnym faworytem jest Snail Nutrition od Skin79 :) Uwielbiam BB kremy i również ciężko mi się przestawić na tradycyjne podkłady :)
    Zapraszam na moje recenzje BB kremów:
    urodazakupyrecenzje.blogspot.com
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moim obecnym faworytem jest Snail Nutrition od Skin79 :) Uwielbiam BB kremy i również ciężko mi się przestawić na tradycyjne podkłady :)
    Zapraszam na moje recenzje BB kremów:
    urodazakupyrecenzje.blogspot.com
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moim obecnym faworytem jest Snail Nutrition od Skin79 :) Uwielbiam BB kremy i również ciężko mi się przestawić na tradycyjne podkłady :)
    Zapraszam na moje recenzje BB kremów:
    urodazakupyrecenzje.blogspot.com
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam próbki Skin79 i muszę w końcu go sprawdzić :)

    OdpowiedzUsuń
  13. no ja nie używałam tych oryginalnych azjatyckich kremów, tylko garnierowskiego z bielendy i z chęcią jako odskocznia użyłabym azjatyckiego

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znam tych kremów, ale chętnie spróbuję.

    OdpowiedzUsuń
  15. Gdzie można zakupić ich próbki?

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię azjatyckie kremy BB, ale często mam problem z kolorem. Rzeczywiście kremy Skin79 mają bardziej sine barwy niż inne kremy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam krem BB Hot Pink SKIN79 - jego kolorystyka bardzo mi odpowiada :) Jestem posiadaczką cery mieszanej w kierunku tłustej i przyznaję, że krem super zachowuje się na skórze, reguluje wydzielanie sebum i nie spływa podczas upałów :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nigdy nie próbowałam:) kolorki wyglądają na jaśniutkie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Miałam kilka próbek tych kremów i wersją różową byłam początkowo zachwycona, z czasem zaczęła źle wyglądać na mojej twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Precious House nie jest marką.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja również kocham Skin79 zapraszam do mnie na recenzję vipa , mam trochę doświadczenia z bb z azji i też uważam że najlepiej zmywać olejkiem http://interendo.blogspot.com/2015/06/skin79-vip-gold-vip-wsrod-bb.html

    OdpowiedzUsuń
  22. nie miałam okazji ich wypróbować, ale zawsze warto :) ciekawa recenzja. Pozdrawiamy

    Zapraszamy: http://double-dreamers.blogspot.com/2015/06/wait-for-holiday.html

    OdpowiedzUsuń