Słodka miłostka... Mgiełka Bath and Body Works :)

Dziś postanowiłam przyjść do Was z recenzją produktu, który nieco "osładza" mi ostatnie, mroźne dni. Tematem postu będzie moja pierwsza mgiełka zapachowa z Bath&Body Works o zapachu Sweet Lemon Buttercup ;)


Bath&Body Works, Tutti Dolci, Sweet Lemon Buttercup ma całkiem fajne, przyjemne dla oka i dość solidne, plastikowe opakowanie. Atomizer działa w nim bez zarzutu, nie zacina się, ładnie rozpyla. Produkt ma dość sporą objętość (236 ml), w cenie regularnej kosztował 99 zł, ja podczas promocji dorwałam go za... 35 zł, co jest ceną wręcz bajeczną ;)


Zapach Sweet Lemon Buttercup stanowi wręcz idealne odzwierciedlenie nazwy - wyczuwam w nim nuty cytryny, ale i lukru lub też cukru pudru. Pachnie po prostu jak świeżo upieczona, pyszna babeczka, przez co jest wręcz wybitnie otulający i "ciepły". W zimie sprawdza się idealnie, myślę, że również wczesną wiosną i późną jesienią będę się z nim lubić, na lato jednak mógłby już być zbyt przesłodzony i męczący.


O ile sam zapach jest kwestią gustu, o tyle muszę przyznać, że bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie jakość samej mgiełki. Jak na ten typ produktu, trwałość jest naprawdę bardzo dobra, zapach utrzymuje się świetnie zarówno na skórze, jak i na ubraniach. Do tego, jest kosmetykiem bardzo wydajnym, i po miesiącu regularnego używania ubytek jest naprawdę niewielki.


Muszę przyznać, że z B&BW poznałam się już dość dawno temu, uparcie jednak ograniczałam się jedynie do zakupu żeli antybakteryjnych tej firmy. Po ostatnich wyprzedażowych łowach (które możecie zobaczyć w TYM poście), ten stan rzeczy uległ zmianie, co obecnie, podczas testów, bardzo mnie cieszy ;) Na chwilę obecną muszę uznać, że mgiełki zapachowe tej firmy staną się pewnie kolejną stała pozycją zakupową, ilekroć będę w Warszawie. Zdecydowanie - jestem zauroczona i po prostu - chcę więcej ;)

Unknown

Some say he’s half man half fish, others say he’s more of a seventy/thirty split. Either way he’s a fishy bastard.

0 komentarze: