Bioderma Sebium Pore Refiner - recenzja

20:40 , 1 Comments

Nie przepadam na ogół za kosmetykami aptecznymi. Po pierwsze nie mam zbyt problematycznej, wymagającej ich używania skóry, po drugie nierzadko odstraszają mnie one ceną/dziwnie wyglądającym składem. Jest jednak jeden wyjątek.

 Bioderma Sebium Pore Refiner


Produkt od Biodermy stosuję od około 2 lat z przerwami. W międzyczasie wykończyłam 3 opakowania, więc mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić,  jest to najlepszy znany mi kosmetyk w kategorii  "matowienie i ściąganie porów" - efekt jest widoczny zaraz po nałożeniu i utrzymuje się przez kilka godzin. Dzięki temu sprawdza się świetnie w gorące, bezmakijażowe dni. Z makijażem zresztą też dobrze współpracuje, nic się na nim nie roluje, nie waży. Nie wysusza, jest dość wydajny (zwł. przy stosowaniu jedynie na strefę T), jego cena utrzymana jest w granicach przyzwoitości.


Ma niestety dwie duże wady - po pierwsze zmienia wygląd cery tylko doraźnie. Bez aplikacji pory są takie, jakie były, a my świecimy się jak zawsze, nie jestem więc pewna, czy można o nim mówić, jako o kosmetyku pielęgnacyjnym. Po drugie - konieczne w stosowaniu tego specyfiku są przerwy, cera jakby uodparnia się na jego działanie i po jakimś czasie efekt nie jest już tak spektakularny jak na początku.


Podsumowując, muszę stwierdzić, że bardzo lubiłam się z tym kremem, ale nie wiem, czy jeszcze do niego wrócę - obecnie moja skóra uspokoiła się już na tyle, że zwykły puder matujący rozwiązuje sprawę błyszczenia, więc nie mam potrzeby aplikowania niczego więcej poza najnormalniejszym kremem na dzień. Niemniej, gdyby ktoś był zainteresowany, polecam wypróbować :)

Unknown

Some say he’s half man half fish, others say he’s more of a seventy/thirty split. Either way he’s a fishy bastard.

1 komentarz: