Mgiełka do ciała i do... łóżka ;)


Dziś na blogu postanowiłam napisać o czymś szczególnym, czego zakup regularnie ponawiam, ilekroć skończy mi się kolejna buteleczka. Zapraszam na recenzję mgiełek przeznaczonych zarówno do ciala... jak i do łóżka ;)


Bed & Body Mist z Rituals..., bo o nich dziś mowa, mam, a raczej miałam w dwóch zapachach. Jedna dość szybko powędrowała do mojej przyjaciółki, stąd też skupię się na tej drugiej, którą po prostu uwielbiam :) Pochodzi ona z linii Laughing Budda, a jej nazwa to Happy Mist.


Happy Mist jest mgielką przeznaczoną zarówno do ciała, jak i do stosowania na pościel, czy inne tkaniny. Jej relaksujacy zapach ma wspomagać zasypianie i - o dziwo - ma to faktycznie miejsce. Pomijając fakt, że Happy Mist zwyczajnie dobrze mi się kojarzy (z ubiegłorocznymi wakacjami), to świetnie odpręża i niejako rozluźnia po bardziej męczących, czy stresujących dniach. Jej zapach określiłabym po prostu jako soczyste pomarańcze, z lekkim dodatkiem cedru, pojawiającym się nieśmiało gdzieś w tle. Jest rześko, nieco słodko, po prostu idealnie ;) Trwałość na ciele nie jest może oszałamiająca, jednak na ubraniach, czy pościeli zapach utrzymuje się dość długo.


Ważną cechą mgiełek z Rituals... jest to, że możemy je bez obaw aplikować na tkaniny. Niektóre z nich nie zawierają alkoholu, dzięki czemu możemy się nimi spryskać nawet przed pójściem na plazę.


Gdybym miała wymienić jakąś wadę mgiełek z Rituals..., z pewnością padło by słowo "dostępność". Ja swoje kupuję stacjonarnie w Holandii, do Polski możemy je jedynie zamówić za pośrednictwem strony producenta, przy czym niestety koszty wysyłki są dość zatrważające. W cenie regularnej te mgiełki to wydatek rzędu 16,50€ za 100ml.


Jeśli kiedyś będziecie miały okazję zajrzeć do Rituals..., to wypróbujcie Bed & Body Mist, bo są naprawdę godne uwagi :).

Unknown

Some say he’s half man half fish, others say he’s more of a seventy/thirty split. Either way he’s a fishy bastard.

15 komentarzy:

  1. Pierwszy raz się z tym specjałem spotykam ale nie omieszkam sprawdzić przy okazji;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Happy Mist to zdecydowanie moja ulubiona linia,ale tych mgiełek nie miałam okazji jeszcze używać.
    Może jutro się na nie skuszę jak będziemy buszować po sklepach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo fajnie! podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak będę w pobliżu to zajdę, powącham... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie słyszałam o tych mgiełkach :) ale wyobraziłam sobie już ten zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie używałam mgiełki do ciała, sama nie wiem dlaczego. Muszę spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli będę miała kiedyś okazję to na pewno kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli będę miała możliwość to na pewno przetestuje :D

    zapraszam na mojego bloga o tematyce beauty: http://catherine-k.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam ich ale przy okazji bardzo chętnie to zmienię :)

    OdpowiedzUsuń
  10. fajny post ;) zapraszam do siebie: http://roziecka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Co za szkoda.. dopiero co byłam w Holandii i w tym sklepie ale nie wiedziałam jakoś co wybrać i w końcu wyszłam z pustymi rękami :( Następnym razem z pewnością je przetestuję :)

    www.kolorowypingwin.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam mgiełki do ciała! Sama w domu mam chyba z 10 różnych ale zazwyczaj kupuje te z Avonu :) Co do rituals to uwielbiam ich świeczki i patyczki pachnące. Miałam również kilka rodzai herbat od nich i stojaczek na mydło :) generalnie bardzo fajna firma!
    Pozdrawiam i zapraszam również do mnie: www.homemade-stories.blogspot.be
    W poście "rose but tea" Możesz zobaczyć różaną herbatę z ritauls.

    OdpowiedzUsuń
  13. Brzmi super, ja probowalam Deep sleep pillow spray z This Works. Byl calkiem przyjemny, ale zapach odrobine zbyt ziolowy. Chetnie wyprobowalabym cos innego jak te mgielki.

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że jest taki kłopot z dostępnością ...

    OdpowiedzUsuń
  15. Nigdy nie słyszałam o tych mgiełkach, ale wydają się bardzo fajne :) Szkoda tylko, że nie są dostępne w Polsce...

    OdpowiedzUsuń