5 cieni MAC idealnych na jesień :)
Tempting to odcień średniego brązu, zawierającego całe mnóstwo złotych drobinek. Mimo wykończenia Lustre, jest świetny - drobiny nie osypują się zbytnio, a pigmentację należy określić jako wzorową. Tempting świetnie komponuje się z większością kolorów (począwszy od delikatnych nudziaków, a na żywych i odważnych barwach kończąc), jednak ja najbardziej lubię go nosić solo na całej powiece ruchomej, ewentualnie z lekkim podkreśleniem załamania powieki, przy użyciu innego, nieco ciemniejszego i mniej błyszczącego brązu. W ten sposób stosowany, ładnie podkreśla spojrzenie, ale równocześnie pozwala na fantazję przy doborze koloru szminki ;) Dla mnie - brąz idealny, którego uroku niestety nie udało mi się uchwycić na swatchach...
Sumptous Olive określiłabym mianem najbardziej twarzowej zieleni, jaką widziałam. Kolor jest miksem khaki,złota i odrobiny brązu, widocznego zwłaszcza przy roztarciu. Fajnie prezentuje się na całej powiece ruchomej, lubię go też stosować do podkreślenia załamania, czy dolnej linii rzęs.
Amber Lights to piękny odcień nieco rudego złota. Bardzo dobrze sprawdza się przy niebieskiej tęczówce, myślę jednak, że równie ładnie powinien podkreślić brązowe lub zielone oczy. Cień jest bardzo mocno napigmentowany i wręcz kremowy - świetnie się z nim pracuje. Osobiście rzadko nakładam go solo na powiekę ruchomą, najbardziej lubię go używać w roli akcentu kolorystycznego, dopełniającego nieco bardziej stonowane odcienie.
Woodwinked to kolejne, niezbyt oczywiste złotko w mojej kolekcji - w tym przypadku kolor tego szlachetnego metalu został zmiksowany z brązem ;) Cień jest świetnie napigmentowany, pięknie sprawdza się na powiece ruchomej (nawet solo), czy do podkreślenia dolnej powieki. Genialnie komponuje się z Sumptous Olive, niemniej z całą pewnością można znaleźć wiele innych udanych połączeń kolorystycznych z jego wykorzystaniem. Jest to jeden z moich pierwszych cieni MAC, a zarazem jeden z niekwestionowanych ulubieńców.
Na swatchach przedstawione kolory prezentują się następująco (swatch pierwszy - niezbyt mocne światło dzienne, drugi - światło sztuczne)...
Od lewej: Tempting, Sumptous Olive, Amber Lights, Woodwinked, Cranberry |
A Wy macie jakieś ulubione cienie zarezerwowane na zbliżającą się porę roku, jaką jest jesień? :)
Faktycznie kolory idealne na jesień ;)
OdpowiedzUsuńAle piękne kolorki :)
OdpowiedzUsuńJa cieni nie używam, ale polecę siostrze.
OdpowiedzUsuńRude złoto jest świetne! :).
OdpowiedzUsuńBardzo ładne odcienie, rzeczywiście takie jesienne. :)
OdpowiedzUsuńhttp://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/ - NOWY POST! (klik)
Super odcienie z pewnością pięknie się wkomponują w nadchodzącą jesień ;)
OdpowiedzUsuńciekawe kolorki ;)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory, najbardziej podoba mi się Olive oraz Cranberry. Ja kupiłam właśnie cień Clarins - Platinum - ładna szarość:) oraz ISA DORA- podwójne OYSTER, - jasny bardzo blady róż i brunatny, też fajne.
OdpowiedzUsuńMoje TOP typy to : Cranberry i Club ! Są boskie <3
OdpowiedzUsuńGenialna 5! Nie mam jedynie cienia Tempting, który wygląda ślicznie ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wszystkie kolorki są idealne na jesień. Złoto i brąz są jak najbardziej w moim typie :) Zieleni u siebie nie lubię. Burgund może podkreślać moje sińce ech. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWybrałaś idealne cienie na jesień, zwłaszcza tempting wpadł mi w oko:)
OdpowiedzUsuńPiękne cienie.Obserwuje bloga i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńswiatproduktow.blogspot.com
Piękna jest ta zieleń!
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie lub raczej dzięki Tobie zakochałam się w tych cieniach i pragnę je wszystkie :D
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kolory! Nie wiem który ładniejszy.
OdpowiedzUsuń