Królowa wśród maskar...? Bourjois Queen Attitiude
Jakiś czas temu skończył się mój ulubiony tusz (KLIK!), postanowiłam wypróbować więc coś nowego... Tym razem wybór padł na maskarę Queen Attitude z Bourjois.
Queen Attitude to produkt mający wydłużać i zwiększać objętość rzęs. Posiada silikonową, dość giętką szczoteczkę, której obsługa może być na początku nieco skomplikowana. Kolor tuszu to naprawdę ładna, nasycona czerń.
Konsystencja tej maskary pozwala na używanie jej od razu po zakupie - na szczęście nie musi ona "leżakować" i schnąć (jak choćby niektóre tusze Essence, czy Lovely). Jest wydajna, spokojnie możemy jej używać do trzech miesięcy, czyli momentu, w którym ze względów higienicznych dobrze jest wymienić tusz. Maskara Queen Attitude nie rozmazuje się, ani nie osypuje w ciągu dnia.
Jeśli chodzi o najważniejsze, czyli o efekt na rzęsach, to przyznać muszę, że jest dość dobrze, ale mogłoby być lepiej... Tusz ten faktycznie porządnie wydłuża i pogrubia rzęsy, ale daje też wrażenie pewnego "nieładu". Nie dyscyplinuje włosków w estetyczny sposób, nie rozdziela ich tak, jak bym tego chciała.
By osiągnąć przyzwoity efekt musimy się nią nieco namachać. Dość łatwo tu też o powstawanie grudek, czy "pajęczych nóżek", zwłaszcza jeśli chcemy nałożyć więcej niż jedną warstwę produktu. W przypadku pośpiesznego malowania, czy też prób naniesienia jakichkolwiek poprawek, finalny wygląd rzęs może być niezbyt zachęcający...
Efekt widoczny na zdjęciach oddaje chyba maksimum, jakie mogę z tego tuszu wyciągnąć. Z daleka wygląda dość dobrze, z bliska widać jednak, że idealnie nie jest, dlatego raczej po raz kolejny po ten produkt nie sięgnę. Podsumowując polecam, ale tylko osobom, które naprawdę mają wprawę w malowaniu rzęs i dość dużo czasu na dokładne aplikowanie tuszu. Jeśli rano wykonujecie raczej pośpieszny makijaż, Queen Atitiude może sprawiać zdecydowanie zbyt wiele problemów ;)
PS Tak, wiem, brwi na zdjęciach wołają o pomstę do nieba... Ale nie o nie tu chodzi, zresztą obecnie już zostały doprowadzone do porządku ;)
Wow! Piękne rzęsy :) Używasz jakiejś odżywki?
OdpowiedzUsuńJa raczej potrzebuję tuszu, z którym szybko można się obchodzić :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie genialnie wyglądają świetnie !
OdpowiedzUsuńEfekt na rzęsach mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTen tusz z opakowania wygląda trochę jak eyeliner:D
OdpowiedzUsuńO świetnie, muszę jej spróbować, moim ulubieńcem jest twist up the volume ;)
OdpowiedzUsuńFajny efekt. Dobrze, że pokazałaś zdjęcia przed-po :))
OdpowiedzUsuńBardzo dobry efekt. Podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńMasz przepiękną tęczówkę ;)
OdpowiedzUsuńWg mnie Bourjois ma najlepsze tusze do rzęs :) moim faworytem jest clubbing mascara :)
OdpowiedzUsuńBourjois ma genialny tusz, w takim śmiesznym, różowym opakowaniu. Skubaniec stawia opór przy zmywaniu, ale nic mi takich firan nie robiło. Twoje rzęsy wydają się podobne do moich, sprawdź go może kiedyś bo waaaartooo.
OdpowiedzUsuńTaką szczoteczką jeszcze się nie bawiłam ;) Podoba mi się efekt końcowy.
OdpowiedzUsuń