Ulubieńcy lutego 2017

Luty zmierza już ku końcowi, pora więc na kolejnych kosmetycznych ulubieńców miesiąca :)



Szminka MAC Modesty rozkochala mnie w sobie świetnym kolorem zgaszonego różu z dużą domieszką brązowych tonów, który pasuje dosłownie do każdego makijażu i na każdą okazję. Modesty posiada wykończenie Creemsheen, dzięki czemu nie wysusza ust, a wręcz lekko je nawilża, niemniej równocześnie niestety nie jest w stanie przetrwać posiłku... Coś za coś po prostu.


Maybelline Color Tatoo Creme De Rose 91 w swoich zbiorach mam już od dość dawna, niemniej w ostatnim miesiącu odkryłam go na nowo ;) Lubię ten kremowy cień za kolor (niemal identyczny z MAC Painterly), trwałość na powiece oraz uniwersalność - świetnie służy jako baza pod inne cienie, ale też dobrze prezentuje się solo - w tej opcji po prostu ładnie ujednolica koloryt powieki i lekko odświerza spojrzenie.


Jeśli już mowa o cieniach... praktycznie cały luty na moich powiekach gościł (na zmianę z wyżej wspomnianym Creme De Rose) KIKO Water Eyeshadow 200 Champagne, o którym muszę powiedzieć, że jest jednym z najładniejszych cieni, jakie znam. Uwielbiam za mocny (lub subtelny, w zależności od sposobu nałożenia) błysk, trwałość i uniwersalność.


W kategorii ulubieńców pielęgnacyjnych wyróżnić muszę Olejek do twarzy z granatem Alterra, który od jakiegoś czasu dodaję do kremów. Pozytywnie wpływa on na utrzymanie nawilżenia skóry twarzy, zdecydowanie pomaga w walce z punktowymi przesuszeniami. Skóra przy regularnym używaniu jest bardziej miękka, przyjemniejsza w dotyku. Na plus - cena, wygodna pompka, ładny zapach i dobry skład.


Zdecydowanym hitem lutego okazał się dla mnie również pomysł na zmywanie makijażu oczu olejem kokosowym. Po nieudanej próbie picia bulletproof coffee (obrzydlistwo...),został mi prawie cały słoik nierafinowanego oleju z Rossmanna. O ile nie jestem w 100% przekonana do używania go do demakijażu całej twarzy, o tyle do zmywania oczu sprawdza się idealnie. Szybko rozpuszcza tusz, nie podrażnia, a dodatkowo mam wrażenie, że dobrze wpływa na kondycję moich rzęs - takie dwa w jednym ;)


I na koniec produkt, który nie do końca używam w celach pielęgnacyjnych, a przynajmniej nie do pielęgnacji własnej osoby.. ;) Po lekturze kilku blogowych wpisów i rekomendacji przyjaciółki skusiłam się na Olejek pod prysznic Isana, którym postanowiłam umyć pędzle. Efekt? Genialny! W połączeniu z silikonową nakładką do czyszczenia, olejek ten działa wręcz fenomenalnie. Szybko i dokładnie domywa pozostałości wszelkich produktów prasowanych, ale też genialnie radzi sobie z resztkami podkładu, czy korektora.


I to już chyba wszystko w temacie ulubieńców lutego. A Wy z jakimi kosmetykami nie możecie się ostatnio rozstać? ;)

Unknown

Some say he’s half man half fish, others say he’s more of a seventy/thirty split. Either way he’s a fishy bastard.

0 komentarze: