Fajny korektor za 5 zł. Perełka z MUR

Święta, święta i po świętach... Pora wracać do normalności... i do blogowania ;) Dziś postanowiłam przyjść do Was z recenzją produktu, który po pierwsze kosztuje grosze, a po drugie, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył...


Makeup Revolution Matte Effect Cover & Conceal, to korektor w sztyfcie, który szczerze mówiąc, dorzuciłam do jakiś zakupów by po prostu dobić do darmowej wysyłki... Jest to produkt wyjątkowo tani, jego cena kształtuje się bowiem w granicach 4-5 zł, dostępny głównie w sklepach internetowych. Posiada  niezbyt zachęcające opakowanie z czarnego plastiku, końcówka sztyftu ścięta jest niczym szminka. 


Makeup Revolution Matte Effect Cover & Conceal występuje w bodajże trzech odcieniach; ja skusiłam się na MC 02 Fair, czyli pośredni kolor w całej gamie ;)


Przyznaję, że do produktu tego podchodziłam bardzo niechętnie i w sumie, gdyby nie blog, najpewniej nawet nie skusiłabym się o przetestowanie go... Na szczęście postanowiłam jednak pokombinować i nałożyłam go na punktowe zaczerwienienia w obrębie strefy T,oraz pod oczy. O ile w pierwszym zastosowaniu nie zachwycił mnie, łatwo bowiem ścierał się z wyprysków i zdecydowanie nie współgrał z przetłuszczającą się cerą, o tyle pod oczami okazał się po prostu świetny.


Makeup Revolution Matte Effect Cover & Conceal naprawdę dobrze kryje cienie pod oczami, a przy tym genialnie się rozprowadza w tym rejonie. Nie jest zbyt twardy, ani za miękki, tylko po prostu idealny, zarówno przy rozcieraniu palcami, jak i gąbeczką typu Beauty Blender. Wbrew swojej nazwie nie matuje, nie ma właściwości wysuszających, więc idealnie sprawdza się w tym rejonie, nie powodując przesuszenia skóry. Nie wchodzi w zmarszczki, nie spływa, ani nie ściera się, o ile utrwalimy go pudrem. Poza tym, muszę stwierdzić, że jego krycie nie jest zbyt mocne, sprawia wrażenie dość lekkiego korektora, jednak pozwala na pewne stopniowanie krycia. Dodatkowo jego plusem jest kolor - bardzo jasny, wpadający w żółte tony, ładnie stapiający się z moją cerą (swoją drogą, ciekawa jestem jak jasny, jest odcień MC  01 Fairest?).


Podsumowując - zdecydowanie polecam, zwłaszcza, że jego cena jest naprawdę bardzo przystępna :) Na chwilę obecną, uważam go za swoją małą perełkę za grosze i najpewniej przypomnę o nim jeszcze nie raz, choćby w najbliższych ulubieńcach miesiąca ;) 


Unknown

Some say he’s half man half fish, others say he’s more of a seventy/thirty split. Either way he’s a fishy bastard.

0 komentarze: