Moja kolekcja szminek MAC :)
Dzisiejszy post pewnie udowodni dwie rzeczy. Po pierwsze - moją miłość do szminek MAC, po drugie - nieumiarkowanie w zakupach kosmetycznych powiązane z czasowym brakiem poczytalności... Nie przedłużając, zapraszam na małą prezentację i swatche... 21 pomadek MAC ;)Widoczny na poniższych zdjęciach zbiorek, tworzyłam dość długo. Moja miłość do MACzkowych szminek zaczęła się bodajże w 2014 roku, kiedy w moje ręce wpadła pierwsza pomadka tej firmy, czyli Patisserie.
Na chwilę obecną szminki MAC totalnie zdominowały moją kosmetyczkę, towarzyszą im jedynie jakieś pojedyncze egzemplarze MUFE, Golden Rose i KIKO. Szminki, które postanowiłam Wam dziś pokazać, podbiły moje serce naprawdę pięknymi odcieniami, świetną jakością i przyjemnym zapachem. Lubię je również za opakowania, które są dość eleganckie i porządnie wykonane.
W swojej kolekcji mam ponad 20 kolorów, o pięciu różnych wykończeniach. Moim faworytem zdecydowanie są szminki typu Creemsheen oraz Matte, z kolei najmniej polubiłam się jak do tej pory z Frostami.
W ramach dzisiejszego postu, postanowiłam moje MACzki pogrupować kolorystycznie. Zdecydowałam, że nie będę ich opisywać, by nie tworzyć postu giganta. Przy każdej z grup wskażę jedynie subiektywnych faworytów i niewypały, a także podlinkuję recenzje tych kolorów, którym zdążyłam już poświęcić osobne posty.
Zaczynajmy! ;)
Plumful (Lustre) Recenzja: Soczyście... MAC Plumful
Russian Red (Matte) Recenzja: MAC Russian Red. Czy na pewno warto?
Lustering (Lustre)
Vegas Volt (Amplified)
Costa Chic (Frost)
Viva Glam Nicki (Satin)
Z powyższej piątki moim zdecydowanym faworytem jest zrecenzowana już Plumful. Najmniej kocham w tej grupie Costa Chic, która moim zdaniem wygląda z lekka kiczowato.
Modesty (Creemsheen) Recenzja: Ulubiona... MAC Modesty Lipstick :)
Cherish (Satin)
Cozy Up (Matte)
Shy Girl (Creemsheen) Recenzja: Shy Girl.. czyli nowa pomadka MAC w mojej kolekcji :)
Peachstock (Satin)
Myth (Satin)
W tej grupie nie mam konkretnego ulubieńca, co - jak można się domyślić - wynika z faktu, że kocham w zasadzie wszystkie tego typu nudziaki. Jednak mogę tu wskazać kolor, który nie do końca mi odpowiada, czyli Myth - bez kredki, pozwalającej na lekkie zaznaczenie i przyciemnienie ust, nie jestem w stanie wyjść w niej do ludzi; jest to bowiem odcień bardzo jasny, dający efekt "korektora na ustach".
Creme In Your Coffee (Creemsheen)
Taupe (Matte)
Creme Cup (Creemsheen) Recenzja: Szminkowo... MAC Creme Cup
Angel (Frost)
Peach Blossom (Creemsheen) Recenzja: Brzoskwiniowe usta? MAC Peach Blossom :)
W tej piątce wyróżnić muszę zdecydowanie Creme Cup i Angel, jako kolory pięknie prezentujące się niezależnie od pory roku, wykonanego makijażu oczu, opalenizny etc. ;) Są one bardzo do siebie zbliżone i powiem szczerze - nie warto inwestować w oba, choć z drugiej strony, są (przynajmniej przeze mnie) na tyle często używane, że raczej się nie zmarnują ;) Najmniej z tego zestawu używam Taupe - jako dość ciemny, czekoladowy brąz, nie zawsze mi odpowiada i nie zawsze pasuje do okazji/resztu makeup-u.
Rebel (Satin)
Heroine (Matte)
Candy Yum-Yum (Matte)
Saint Germain (Amplified) Recenzja: Szminka lalki Barbie? MAC Saint Germain
Ta, na szczęście niewielka grupka, to zdecydowany dowód na czasową niepoczytalność mojej osoby. W zasadzie lubię i używam jedynie Candy Yum-Yum, w pozostałej trójce albo źle się czuję (Rebel), albo wyglądam jak świr (Saint Germain), tudzież... zwłoki (Heroine).
I to już prawie wszystkie szminki MAC, jakie posiadam ;) Prawie, bo w mojej kosmetyczne znaleźć można też małą paletkę z trzema odcieniami, które jednak już swego czasu Wam pokazywałam ;) (dla zainteresowanych recenzja TUTAJ). Dajcie znać, czy któryś z kolorów wpadł Wam w oko, i czy chciałybyście zobaczyć którą z powyższych pomadek na ustach, w ramach kolejnej recenzji ;)
0 komentarze: